Wilcza Rodzina

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Contre la nature
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wilcza Rodzina Strona Główna -> Korytarz Komnat
Autor Wiadomość
Daikirai
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś tam to było...

PostWysłany: Pon 9:22, 01 Lut 2010    Temat postu: Contre la nature

Wreszcie musiała to zrobić. Nie było wyjścia nie było wyjścia. Nie było. Woli tak to zakończyć, niż pozwolić Im zacząć.
- Aeiari... Mam do Ciebie prośbę...

* * *

Blizna na szyi bolała bardziej niż wczoraj. A wczoraj bolała bardziej niż dzień wcześniej. Może to nie Oni? Może to kara za to, że nikomu o tym nie powiedziała? Lub kara za to, że była nazbyt zachłanna? Obie nie różnią się od siebie. Prawdopodobnie była to kara za ogół wszystkiego.
Mówili, że jej ojciec musiał być człowiekiem. Zbyt szybko dojrzewała jak na elfkę czystej krwi. Może i mieli rację, ale nawet... nawet jeśli, to te dziewiętnaście lat jej życia zdecydowanie nie satysfakcjonowało. Czy może dwadzieścia? Dawno przestała liczyć.
Zastanawiała się czasami czy spotka ją kara za udawanie. No... aktorów nie karano za to, że grali. Co więc złego w graniu swojego życia? Przynajmniej jedna osoba była dzięki niej, dzięki temu szczęśliwa. Chyba. No i nie za długo.
- Jest Pani tego pewna? Nie może Pani sama?
Nie nie. To musiała być cudza ręka. Ją samą by powstrzymało. Nie wie co właściwie, nie zna się na magii. Nie zna się na uciekaniu od niej. Zna się tylko tyle, że wie kiedy uciec się nie da.
Była obrzydliwie ciekawa czy On jej wybaczy. Tak wiele rzeczy źle się ułożyło... przynajmniej tak zwykło się mawiać o kryzysach uczuciowych. Na tym też niezbyt się znała. Ale czy On jej wybaczy? Tak jak do tej pory tę sprawę przemilczała. Na zawsze już przemilczy.
- Proszę się pospieszyć.
- Cicho bądź. Nie jestem dobra w rysowaniu symboli tej całej magii.
Jakiż los jest zabawny. Gdyby wtedy nie podjęła odpowiedniej decyzji wciąż pewnie okupowałaby łatwo rozpoznawalne dno społeczne. Może chociaż dałaby szczęście większej ilości osób? W końcu taką miała pracę. Tymczasem decyzję podjęła i teraz musi za nią płacić. Typowe. Zawsze cena wydaje się zbyt wielką, zyski nazbyt niewielkie. Bo i cóż z tego, że dała mu tyle... skoro teraz odbiera więcej jeszcze? Zawsze mówiła, że gdyby nie On wszystko byłoby prostsze. Szybsze. Nie ciągnęłoby się dodatkowych parę lat, nie wymagałoby dodatkowych zabiegów i niewygód.
- Skończyła Pani?
- Skończyłam. Wiesz co masz robić.
- Jasne. Nie to żebym miała wybór.
- ... Przepraszam.
Wyrzuciła maskę. Chciała chociaż umrzeć bez niej. Chciałaby właściwie umrzeć przy Nim, ale tego nie potrafi. To za trudne. Całe to cholerne życie było za trudne. A przecież próbowała. Tyle razy, z całych sił. A może właśnie dlatego? Może miała ich mało, może zdążyły się wyczerpać? Cholera. Szlag. Cholera.
- Właściwie to... No nie wiem. Miło było Panią znać. Naprawdę.
- Taak. Dzięki. To naprawdę uprzejme z Twojej strony.
- Nosz. Kiedy ja szczerze.
- Dzięki.
- ... To... Może... Dobranoc.
- Haha.
Ale czy On jej wybaczy? Bo boi się. Czy wybaczy jej, że się boi? Bardzo się boi. Ale to tylko chwila. Może wytrzyma. Może On się nie dowie, że płakała. Aeiari niech patrzy, to już nieważne. Ale On pewnie wie. Domyśli się. Że ona się boi....

Ale czy On jej wybaczy...?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Daikirai dnia Pon 9:44, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeiari
Wilczek



Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Pon 9:35, 01 Lut 2010    Temat postu:

Wbiła sztylet w środek blizny otoczonej niezdarnie naszkicowanym kręgiem jakichś słów. Wysunęła szybko i wbiła w serce. Z przodu. Byle szybko. Byle skutecznie. Byle to ciało przestało już tak drżeć. Niechże wreszcie umrze. Niech przestanie wreszcie płakać. Niechże chociaż zawoła Jego imię, skoro już umiera w takim miłosnym cierpieniu. Cholerna egoistka...

Aeiari nie miała ochoty nigdzie iść. Caridan, jeśli tylko zechce, bardzo szybko dowie się czyj to sztylet zabił Jego żonę. Mogła równie dobrze zaczekać. Jest Jej to winna.
Siedziała więc w niewielkim fotelu starając się nie patrzeć na rozlewającą się po dywanie czerwień. Pokrwawione ostrze na wszelki wypadek odłożyła na szafkę. Nie miała ochoty używać go na nikim innym. Nie przez dłuższy czas. Miała ochotę tylko siedzieć. Nie myśleć za wiele. Zaczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Pon 12:36, 01 Lut 2010    Temat postu:

Wrócił późnym wieczorem, jak co dzień zresztą, po całym dniu przesiadywania w Dion. Lecz przywitała go dziwna cisza. Korytarze, zazwyczaj i tak puste, zdawały się jeszcze cichsze i spokojne. Spokojne... Właśnie nie... powietrze zdawało się falować od jakiegoś napięcia, jakby cała jaskinia zamarła w dziwnym oczekiwaniu na coś strasznego.

W pierwszej chwili tego nie zauważył, lecz z każdym krokiem, który go niósł w głąb jaskini powietrze wręcz gęstniało, a zmysły zdawały się wręcz krzyczeć. Nieświadomie zwolnił i zaczął się skradać. Rozglądał się uważnie, lecz nie dostrzegł żadnej zmiany w otoczeniu, tylko te napięcie zaciskające się na nim i strach. Czemu nagle się bał?

Pociągnął nosem. W powietrzu zdawała się unosić delikatna won krwi. Rozejrzał się jeszcze raz. Pozorna cisza i spokój zdawała mu się coraz groźniejsza. Powoli i ostrożnie ruszył dalej, w głąb, za zapachem krwi.

W końcu stanął przed drzwiami, cały napięty jak struna. Oparł o nie dłoń i ponownie pociągnął nosem. Zapach krwi był wyraźny. Z nagłym przerażeniem zdał sobie sprawę do czyjego pokoju jest to wejście. Nie czekał dłużej, nagłym szarpnięciem otworzył i...

Krew... Irai...

Powolnym krokiem, jakby w transie wszedł do środka i przy niej ukląkł. Położył jej głowę na swoich kolanach i przez dłuższy czas nic nie mówiąc gładził jej włosy. Zdawał się nie zauważać nic innego.

W końcu swa głowę ku skulonej na fotelu Aeiari. Popatrzył na nią, na nóż leżący obok.
- Wyjdź - zdawało się szepnął jedynie, ale w tym szepcie było tyle emocji i tyle rozkazu, iż mroczną wymiotło wręcz z pokoju. Ułożył głowę Irai ponownie na ziemi i zamknął drzwi. Przez chwilę za drzwiami trwała cisza. Potem rozpętało się piekło. Trzaski łamanych przedmiotów, darcie materiału i dziwne zgrzyty i łomoty. Jedna nie kończąca się lawina hałasu.

Gdy w końcu drzwi ponownie się otwarły, oczom tych których by to zainteresowało, okazał się iście dantejski widok. W pokoju nie ocalał ani jeden przedmiot. Wszystko wyglądało tak jakby dokładnie ktoś to przemielił i nadpalił. Ściany pokryły głębokie rysy. Jedynie jedno miejsce ostało się chaosowi i zniszczeniu. Tam gdzie leżała Irai.

Wciąż dysząc Caridan uniósł ciało Elfki i bez słowa wyszedł z jaskini. Nie zauważał po drodze mijanych, nie reagował w żadne sposób. Szedł mechanicznym krokiem, z martwymi oczami, wpatrując się przed siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caridan dnia Pon 12:38, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Pon 13:04, 01 Lut 2010    Temat postu:

W końcu dotarł. Owinięte, dokładnie, kocem ciało Irai ułożył na ziemi i zabrał się do roboty. Wzgórze nie było wysokie i rozciągał się z niego piękny widok na morze. Fale leniwym ruchem rozbijały się o skalisty brzeg.

- Powinno Ci się spodobać
– Spojrzał na Irai i otarł umorusaną twarz.

Na brzegu zawsze łatwo jest znaleźć sporo suchego drewna. Tego użył jako podkład. Później przyszedł czas na świeżo ścięte. Stos rósł powoli. Pracował mimo zmęczenia nieustannie, jak maszyna. W końcu na samej górze położył Irai. Pogładził ją po włosach i w przypływie impulsu odciął ich pukiel.

- Spij spokojnie Kochanie – Jeszcze raz pogładził ją po włosach.

Rozpalił nieopodal małe ognisko i siadł wpatrując się w odwieczny taniec morza. Czekał. I gdy tylko wzeszedł księżyc przyłożył pochodnie do stosu. Suche drzewo zajęło się szybko i po chwili cały Stos już płonął. Z ogniem ku gwiazdom ulatywała Irai.

Nie liczył czasu. Stos dawno się wypalił i ostatnie płomienie dawno uleciały niosąc ze soba Irai. A on stał nadal. Słońce, wschodząc, powitało jego łzy.

Do jaskini wrócił nazajutrz rano. W poszarpanym ubraniu i cały pokryty sadzą. W Zaciśniętej dłoni cały czas trzymając pukiel jej włosów. Bez słowa też, mijając wszystkich jakby byli dymem jeno, udał się do swojej komnaty. Trzask zamykanych drzwi rozniósł się po całej jaskini.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Pon 13:14, 01 Lut 2010    Temat postu:

Siostrzyczka gdzieś zniknęła. Nie było jej strasznie długo, a przecież miała pomóc w odkurzeniu paru pokoi. Neyala nie zwykła być nazbyt ciekawską ani niecierpliwą. Czekała więc. Aż usłyszała kroki. Szybkie kroki kogoś biegnącego korytarzem. Ucichły niemal natychmiast, a za to zaczęły się... hałasy. Nigdy jeszcze nie słyszała czegoś tak straszliwego. Jej duszyczka służącej krzywiła się na dźwięk tworzącego się bałaganu. Reszta zmysłów powoli popadała w przestrach. Hałas dobiegał z okolic pokoju Pani Irai.
Co się mogło stać?
Wolała nie sprawdzać. Coś jej podpowiadało, że nie powinna. Że lepiej będzie nie. Że wolałaby nie.
Czekała więc. Przeczekała kolejne, powolne tym razem kroki. Przeczekała ciszę nocy. Siostrzyczka nie wróciła na noc do pokoju. A rano...
Rano słychać tylko było potężny trzask zamykanych drzwi. Dobrze wiedziała drzwi którego pokoju tak trzasnęły. Dobrze wiedziała, że tym razem się nie powstrzyma, że zignoruje zdroworozsądkowe "nie powinna". Dlatego ostrożnie wyszła. Powoli zbliżyła się do wyglądających na obolałe od uderzenia drzwi. I, co odnotować tu trzeba, nie zapukała. Nacisnęła klamkę, wsunęła się do środka i, bojąc się unieść wzrok, niewiele zresztą widząc w porannym półmroku pokoju, zapytała najcichszym znanym sobie szeptem:
- P... Proszę Pana...?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Pon 13:27, 01 Lut 2010    Temat postu:

Pokoju nie zamknął, nie miał na to siły. Jedyne na co miał to dobrnięcie do łóżka. Tam padł i skulił się. Do twarzy przyłożył jedynie pięść w której trzymał Jej włosy.

Nie reagował na pukanie. Miał zamiar tak leżeć i nic nie robić. Najlepiej nie myśleć i zapomnieć o wszystkim. Chciał jedynie spokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Pon 13:53, 01 Lut 2010    Temat postu:

Wiedziała doskonale, że cokolwiek się stało... a wolała nie przypuszczać nawet... przed nią oto rozpostarła się ściana nie do przebicia. Ściana za którą traciło znaczenie wszystko, co nie jest powodem rozpaczy. Nigdy jeszcze nie widziała Pana w takim stanie. Nigdy nawet nie wyobrażała sobie, że zobaczy. A nie chciała. Nie tak. Nie gdy Pan cierpiał, a ona była tutaj. Niby tuż obok, ale za ścianą. Tym bardziej bolesną, że niewidoczną i niewypowiadalną. Była zbędna. Była bezsilna.
Potrząsnęła więc tylko głową, starając się odegnać egoistyczne myśli. Pan na pewno chciał być sam. Na pewno wróci do siebie, na pewno powie co się stało. To na pewno nic takiego. Na pewno...
Bezszelestnie podeszła do łóżka. Bezgłośnie chwyciła koc, spoczywający na krześle tuż obok. Bez słowa okryła Caridana kocem. Bezwiednie powstrzymała się od ucałowania go w zmierzwioną czuprynę. Bezinteresownie popatrzyła na niego pełnym ciepła wzrokiem. Bez żadnych więcej, zbędnych przecież, czynności wyszła. Zamknęła za sobą drzwi. Zawiązała na klamce małą karteczkę z napisem "Nie wchodzić" (bezceremonialnie zabrała ją z klamki innego pokoju, nie pamiętała nawet czyjego). Wreszcie... podjęła jedną z najgłupszych decyzji swojego życia. Jej skutki były z pozoru nieszczególne. Postronny obserwator widziałby tylko jak Neyala ostrożnie idzie w kierunku pokoju żony jej Pana. Jak w huczącej ciszy wraca. Jak martwym zupełnie wzrokiem przygląda się chwilę drzwiom własnej komnaty. Jak ostatecznie znika za nimi. Jak niewidzialna demonia orkiestra krąży po korytarzach, odgrywając huczącą symfonię najdoskonalej martwej ciszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Neyala dnia Pon 17:25, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Pon 14:20, 01 Lut 2010    Temat postu:

Ranek dawno zamienił się w południe, te przeszło w wieczór. Ostatnie promienie zachodzącego słońca skryły się dawno za horyzontem. Leżał ściskając w dłoni Jej włosy. Tylko tyle mu zostało. Tylko...

Z westchnieniem wywołanym bólem zdrętwiałego ciała usiadł w ciemności. Zaczął powolnymi ruchami pleść z włosów bransoletę. Z każdym nowym splotem wracały wspomnienia o Irai. Zamykał je w tych splotach, by nie zapomnieć. Pracował mimo ciemności, jakoś mu nie przeszkadzała, koiła zmysły. Im bliżej był końca pracy tym był spokojniejszy.

W końcu odetchnął głęboko zawiązując ostatni splot. Spojrzał na swoje dzieło i ucałowawszy z niemałym trudem zawiązał ją na nadgarstku. Wyjrzał za okno wpatrując się w nocne niebo, nieświadomie bawiąc się końcówka bransolety.

Wpatrywał się tak w gwiazdy, żegnając się z nią ponownie lecz z mniejszym ciężarem na sercu. W końcu gwiazdy zblakły i znikły, nadchodził nowy dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeiari
Wilczek



Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Pon 17:37, 01 Lut 2010    Temat postu:

Wróciła wreszcie późnym wieczorem następnego dnia. Na dłoniach oczywiście nie było śladów krwi. Sztylet też wyczyściła.
Wróciła nie powodując niemal dźwięków. Zawsze potrafiła znakomicie się skradać, ale tym razem to było coś więcej. Nie starała się, a mimo to szła tak jakoś, by nie hałasować.
Czuła się dziwnie. Niby tak samo jak dotychczas, gdy zabiła. Ale inaczej. Bała się wracać. Bała się jego pytań, które przecież na pewno nastąpią. Wiedziała, że ją oskarżą. Zawsze tak było. A przecież nie chciała. Nie tym razem.
Wśliznęła się do swojego pokoju i ujrzała widok, którego podświadomie obawiała się najbardziej. Jej siostrzyczka siedziała na brzegu łóżka. Jakimś cudem wymizerowana, choć minął ledwie jeden dzień. O dziwo bez napuchłych od płaczu oczu. Ze wzrokiem przerażająco pustym. A więc widziała.
Aeiari podeszła powoli, rzuciwszy wcześniej sztylet gdzieś w kąt. Nie zważając na "Siostrzyczko... Gdzie się podziewałaś tyle czasu? Martwiłam się przecież..." popchnęła Neyalę na łóżko. Nie wyczuła protestu. Sama położyła się tuż obok, nieco wyżej. Objęła kurczowo siostrę, przytuliła jej głowę do swoich piersi. Gładziła po włosach.
- Neyala... Śpij już. Zamknij oczy i śpij. Nie zostawię Cię przecież. Śpij. I... przepraszam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Wto 8:17, 02 Lut 2010    Temat postu:

Wszedł powoli do ich pokoju. Sam nie wiedział czego tu szuka i czy cokolwiek to da. Jednak chciał odpowiedzi, chciał wiedzieć czemu! Z dziwnym spokojem zamknął za sobą. Rozejrzał się w poszukiwaniu zydla i ze zgrzytem przesunął go na środek pokoju. Przy okazji podniósł tez leżący obok niego sztylet. Nie spuszczając wzroku z obu mrocznych siadł i bawiąc się sztyletem jął im się przyglądać w milczeniu. Jego twarz zdawała się maską, nieudolnie posklejaną z brudu, łez i zastygłego smutku.

W końcu, po czasie który mógł zdać się wiecznością westchnął głęboko i położył na kolanach sztylet. Jego wzrok spoczął ponownie na siostrach. Zaczął martwym głosem, jednak z Każdym słowem zaczął przebijać w nich smutek, złość, rozgoryczenie, ostatnie prawie wykrzyczał. Nie starał się oskarżać... chciał jedynie wiedzieć...

- Spytam tylko raz, nie będę powtarzał tego pytania. Chcę tez jak najszczerszych odpowiedzi. Mam dość kłamstw i gierek. - spojrzał wzrokiem, w którym błysnęła stal i zdecydowanie. - Czemu?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caridan dnia Wto 8:18, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeiari
Wilczek



Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Wto 8:30, 02 Lut 2010    Temat postu:

Obudziła się już na dźwięk kogoś wchodzącego do pokoju, a na zgrzyt przesuwanego siedziska zerwały się obie. Zaspane, zdezorientowane, przyglądały się rozbrajająco nierozumiejącym wzrokiem Caridanowi, który z niewyjaśnialnych powodów usiadł przy ich łóżku trzymając sztylet. Dopiero na jego spojrzenie Aeiari dobudziła się, pamięć o wczorajszych wydarzeniach wskoczyła na miejsce. Mroczna jęknęła cichutko i czmychnęła głębiej, chowając się za plecami siostry, która, zdezorientowana znacznie bardziej, nierozumiejąca o co właściwie może chodzić, stała się mimowolnym celem morderczo-bolesnego spojrzenia jej Pana i Jego wykrzyczanego pytania. Bo i oto ich Pan przyszedł do nich, w stanie wyraźnie niezrównoważonym, z ostrzem w dłoni. Neyala pisnęła cichutko i się skuliła, jej siostra tym bardziej, wyglądając ułamkiem spojrzenia zza pleców.
- P.. Proszę... Pana... Po co Panu... n..nóż...? - wydukała w odpowiedzi na zadane pytanie Neyala, z wyraźnym zaangażowaniem nie domyślając się niczego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Wto 9:00, 02 Lut 2010    Temat postu:

Spojrzał na nóż i znów na mroczne. Jakby się sam zdziwił.
- Nie jest mój, leżał na ziemi... - Wstał pozwalając sztyletowi ześlizgnąć się z jego kolan i opaść na ziemie.

Zmęczonym gestem potarł oczy jeszcze bardziej rozmazując sadze i bród na twarzy. Popatrzył się jeszcze raz na mroczne i powoli podszedł do drzwi. Tam przystanął i odwrócił się.
- Chce wyjaśnień i czekam na nie w swoim pokoju, tak jak na herbatę. - Popatrzył tym razem zdecydowanie tylko na jedną mroczna, kryjąca się za Neyala. - Aeiari chce wiedzieć czemu, czemu ona zginęła.

Wyszedł cicho zamykając drzwi. Wszedł do siebie i siadł w fotelu pogrążając się w czarnych myślach. Nieświadomie bawił się bransoletą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeiari
Wilczek



Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Wto 9:48, 02 Lut 2010    Temat postu:

Po paru dłuższych chwilach drzwi otworzyły się znów i do pokoju wnikły obie siostry. Właściwie to idąca z przodu, niosąca tacę z zastawą, zdawała się ciągnąć drugą na siłę. Taca z herbatą łagodnie wylądowała na stoliku, po chwili mocny, miętowy aromat wypełnił pokój. Gdy pierwsza przygotowywała napój druga przystanęła gdzieś pod ścianą, uparcie kontemplując któryś fragment dywanu. Wreszcie gorąca filiżanka wylądowała w dłoni przyglądającego się temu wszystkiemu nieco obojętnym wzrokiem Caridana. Na jego pytające spojrzenie Aeiari odpowiedziała wzruszeniem ramion.
- Ja też potrafię parzyć herbatę. A Ona... - tu odwróciła się, robiąc parę zdecydowanych kroków pochwyciła Neyalę za rękę i usadziła stanowczo na Caridanowym łóżku. - ... niezbyt się chwilowo do tego nadaje. - ta, o której była mowa, skuliła się w sobie i utkwiła pusty wzrok w obliczu swojego właściciela. Aeiari za to, skrzętnie ukrywając zbolałą minę, splotłszy nogi usiadła na dywanie przed Caridanem. Wpatrywała się chwilę w kruczoczarną bransoletkę na jego przegubie, aż przygniatający oczekiwaniem wzrok stał się nie do wytrzymania. Popatrzyła mu prosto w oczy.
- Nie mam dla Ciebie zbyt wielu wyjaśnień. Znałam Ją dużo dłużej niż moja siostra, ale nie byłam żadną powierniczką ani tym bardziej przyjaciółką. Tobie na pewno mówiła najwięcej, chociaż to zależy czy słuchałeś. Ja umiem słuchać, więc cokolwiek się Jej wyrwało zapamiętałam. - ciąg słów świadczył dobitnie, że Aeiari chce to z siebie wyrzucić jak najszybciej i najdokładniej. Bo i nie chciała mieć z tym już nic wspólnego. Niech sobie Caridan prowadzi śledztwo. - Z tego co wiem od dawna była związana ze skrytobójcami na usługach naszego poprzedniego domu. To jakiś taki zbieg okoliczności. Dlaczego była dla nich cokolwiek warta nie wiem. Ale potem została Panią, z nazwiskiem rodowym. No i najwyraźniej jej nie ufali... albo może mieli w tym jakiś interes... ale zrobili jej takie nacięcie o tu. - wskazała palcem podstawę swojej szyi po prawej stronie. - Coś w tym pewnie było magicznego, bo wspomniała kiedyś, że mogą ją sobie znaleźć kiedy zechcą. No i jeśli chcieli dowiedzieć się gdzie jest jakieś miejsce lub osoba to wystarczyło, że ona nawiązała kontakt i już wiedzieli. Podobno to było nie do usunięcia. Jak tylko się poznałyśmy to mnie prosiła, że jeśli kiedyś będzie chciała, żeby ją zabić, to mam to dla niej zrobić. No to zrobiłam. - Aeiari myślała sobie, że po tym wszystkim pewnie będzie musiała sobie poszukać nowego domu... bo On nie będzie mógł na nią patrzeć. Bo będzie mu przypominać... Trudno... ale bez siostrzyczki się nie ruszy! - Od kiedy wróciłyśmy z wycieczki była zresztą jakaś dziwna. Sama wpadła na pomysł, żeby się tam ładować. Nie wiem po co. Obiecała nam, że dadzą nam spokój i, zdaje się, tego dopełniła. A jak to zrobiła to nie wiem.
Patrzyła jeszcze parę sekund prosto w Jego niewzruszone oblicze, po czym spuściła głowę. Poczuła ulgę, chociaż brudną jakby i trudną do zniesienia. Przecież to nie jej wina...
- Koniec. - dodała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Wto 11:10, 02 Lut 2010    Temat postu:

Słuchał z nieodgadnioną twarzą. Z reszta z tej maski, która miał na twarzy trudno by było cokolwiek odczytać. Filiżankę z nietkniętą herbatą trzymał w zaciśniętej dłoni, cud ze nie pękła jeszcze.

Odchrząknął gdy skończyła i upił łyka, a praktycznie się do tego zmusił, by ukryć swój wyraz twarzy, było mu tak piekielnie zal... tak smutno...
W końcu odstawił resztkę herbaty na stojący obok stolik i znów zapadł się w fotel.

- Przyznam, ze to wyjaśnia bardzo mało. Wręcz nic. - Westchnął i pomasował skronie. - Nadal nie wiem czemu ona to zrobiła i czemu Ty musiałaś to zrobić. Czemu nie pomówiła ze mną... - Tu głos mu się załamał więc umilkł na chwile.

- Musze to wszystko przemyśleć i się zastanowić. Nie wiem tez czy nie zrezygnuje z waszych usług... po tym co się stało... - Znów potarł skronie. - Bo chwilowo przypominacie mi jedynie co się stało. Szczególnie ty Aeiari. Na razie jednak idźcie posprzątać Jej pokój.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeiari
Wilczek



Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Wto 11:33, 02 Lut 2010    Temat postu:

Cisza zapadła tylko na króciutką chwilę. Aeiari wstała. Spojrzała na niego wzrokiem, jakim zwykły kobiety oglądać mężczyzn zapamiętałych w swych uporach i honorach. Oczywiście - miał rację. Miał do tego prawo. Tylko dlaczego to mimo wszystko tak bolało?
Chce zostać sam? Świetnie.
Odwróciła się i bez słowa wyszła. Trzaskając drzwiami. Neyala ocknęła się z lekkim opóźnieniem i wystraszonym wzrokiem wodziła między Caridanem a milczącymi już teraz drzwiami. Wreszcie wstała i nie spoglądając już na niego również wyszła - po cichu. Gdzieś z korytarza dało się słyszeć kolejne trzaśnięcie. Aż wszystko zamilkło.
Dopiero po kilku minutach niespieszne kroki przemierzyły korytarz i ucichły w którymś pokoju. Neyala wzięła się za sprzątanie. Z rozdzierająco pustym spojrzeniem i mechanicznymi ruchami jęła zeskrobywać krew z podłogi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wilcza Rodzina Strona Główna -> Korytarz Komnat Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin