Wilcza Rodzina

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Powrót

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wilcza Rodzina Strona Główna -> Korytarz Komnat
Autor Wiadomość
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Śro 9:05, 18 Lis 2009    Temat postu: Powrót

W końcu dotarł do Jaskini. Obiecywał sobie powrót wielokrotnie, jednak za każdym razem zawsze znajdował powód by tu nie wędrować. Bał się powrotu, bał się masy wspomnień które przynosiły te korytarze. Tyle twarzy których już nie zobaczy, głosy przyjaciół których już nie ma.
Wyszedł z lasu i rozejrzał się po polance okalającej wejście do jaskini. W końcu przeniósł wzrok na samo wejście i ruszył tam wolno zmęczonym krokiem. Marzył jedynie o kąpieli. Co jak co ale dom, bo ostatecznie jaskinia do której wracał niczym syn marnotrawny, była jego domem.
Minął Strażnika lekko skinąwszy mu głową i nie zauważając zdziwionego spojrzenia. Widać strażnik nie spodziewał się tu już nikogo.
Przeszedł przez kilka sal, każda porośnięta kurzem i skierował się ku łaźni. Dotarwszy tam, nie kłopotał sie nawet zamykaniem drzwi, jedynie prawie zerwał z siebie ubranie i rzucił je w kąt. Sam zaś z westchnieniem ułożył sie w płytkiej i cieplej wodzie, oparł głowe o brzeg i... zasnął.
Na jego usta wypełzł uśmiech, nie wiedzieć czy to za sprawą miłego snu, czy tego że w końcu był w domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Śro 10:23, 18 Lis 2009    Temat postu:

Gdzieś w którymś z korytarzy brzdąknęło coś, gruchnęło, trzasnęło, wreszcie odgłos turlania się małych, nieidentyfikowalnych po dźwięku fragmentów po podłodze zmieszał się z przeciągłym, rozpaczliwym jękiem. Całość sfinalizowała seria kichnięć (bowiem kurz ma tę magiczną właściwość, że raz wzburzony fraktalnie niemal wypełnia wolną przestrzeń). Wszystkich tych odgłosów Caridan słyszeć prawdopodobnie nie mógł. Oznacza to też, że zupełnie zapomniał, że wcześniej wysłał pewną nieprzewidywalną osóbkę by przybytek do porządku doprowadziła.
Tak to właśnie Neyala, w niefortunnym pośpiechu próbując wydostać się z tumanu kurzu, który sama spowodowała, ujrzała Zjawisko. Nie było ono zbyt skomplikowane, ale jej niedoceniony jeszcze na tym polu umysł podsunął oczywiste wyjaśnienie fenomenu w czasie krótszym, niż zajmuje wypowiedzenie słów "A cóż to?". Przekonana święcie, że sama w tych jaskiniach przebywa na widok uchylonych drzwi do nieznanego jej jeszcze pomieszczenia (które na pewno było wcześniej zamknięte) zamarła. Półświadomie zauważyła nowe ślady na pokrytej kurzem podłodze, błyskawicznie dopasowując je do własnej teorii. Duchy oczywiście! Duchy tego miejsca, strzegące pewnie albo i błąkające się w teraźniejszości bez celu, zapomniałe o tragicznej przeszłości. Mogła się tego spodziewać. Tylko co teraz z nią będzie...?
Ostrożnie, na paluszkach, z na nowo uaktywnionymi harcami swojej własnej duszy na ramieniu, zbliżyła się do drzwi. Zmusiła się, by zajrzeć za nie... i natychmiast pożałowała tej decyzji. Tam, w środku, zanurzony w wodzie, z głową nieprzytomnie odchyloną do tyłu, z zaciśniętymi powiekami, był Pan Caridan! Tylko... przecież żył jeszcze parę godzin temu... rozmawiała z nim....
Nie było jednak wątpliwości. Miała przed sobą ducha. W tym okrutnym świecie morderstwa zdarzały się przecież nazbyt często. A więc ktoś dopadł jej Pana... A jej tam nie było, by bronić...
Jak to zwykle bywa gdy świat prostych i niewinnych mrocznych elfek wali się w gruzy Neyala opadła na kolana, uczepiła się drzwi, pozwoliła paru łzom popłynąć w spokoju po policzkach, po czym uruchomiła swój najznamienitszy, rozpaczliwy, przeszywający serca wrażliwych, oznajmiający całemu światu ogrom smutku i nieszczęścia, ryk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Śro 10:37, 18 Lis 2009    Temat postu:

Ryk się wzmagał, w małym pomieszczeniu zyskując postać iście monumentalną i porównywalna z rykiem krasnoludzkiej syreny alarmowej lub wręcz smoka. Zapomniawszy kompletnie gdzie się znajduje i co robił Caridan zerwał się z miejsca. Zerwał tak niefortunnie iż zahaczył nogą o lezący na dnie sadzawki kamień. Na efekt spotkania stopy z kamieniem nie trzeba było długo czekać. Do ryku już trwającego dołączył się, może nie tak donośny, drugi ryk.
Caridan spróbował złapać się za boląca stopę. Chyba zamierzał tak zacząć podskakiwać, jednak nad wyraz akrobatyczna pozycja w wodzie się nie udała. Wpierw się jedynie zachwiał, ale po chwili nadal rycząc zaczął się przechylać w bok. Stopa się poślizgnęła i z gracją walącego się drzewa runął.
Runął nadal rycząc i trzymając się za stopę. I nagle ryk ucichł. Powodem tego było dość nagłe zetknięcie się jego głowy z brzegiem sadzawki. Głucho łomotnęło jedynie i przed oczami Caridana zapadła ciemność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caridan dnia Śro 10:44, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Śro 10:55, 18 Lis 2009    Temat postu:

Pierwszy z ryków zanikł gdzieś w połowie debiutu tego drugiego. Neyala z przestrachem obserwowała, jak duch, zniewolony swym tragicznym losem, odgrywał przed nią scenę swojej śmierci... Słyszała kiedyś, że tak to właśnie wygląda - brutalnie zamordowana dusza po wsze czasy musi przeżywać swoją śmierć. Dlatego też, z szacunku do Niego, nie odwróciła spojrzenia. Nie miała już nawet siły na ryki, z rozpaczą obserwując ostatnie chwile jej Pana, Jego krzyk i upadek...
Wreszcie nie wytrzymała. Nie unosząc się z kolan dopełzła do niego. Łzy lały się jej po twarzy z siłą godną niejednego wodospadu. Nie wiedziała już co zrobić z własną rozpaczą...
Ostatecznie, dając upust własnym skrywanym skrzętnie uczuciom, nachyliła się i z całych sił przytuliła pozbawionego przytomności, wcale materialnego ducha, oblewając go łzami, dusząc przy tym zapewne i mamrocząc nie do końca zrozumiale o tym, że już nigdy nie będzie miała szansy powiedzieć Panu o jej uczuciach do niego...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Neyala dnia Śro 10:56, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Śro 11:20, 18 Lis 2009    Temat postu:

Wcale ale materialny Caridan otworzył z jękiem jedno oko. Ktoś coś mówił i chyba go dusił, jednak jego uwagę zwróciła też pierś go której był przyciskany. Na domiar złego coś na niego intensywnie kapało. Zakręciło mu się w głowie. Przez mgłę docierały do niego poszczególne słowa "zabity", "kocha", "duch". Zdecydowanie o Kochaniu było tego najwięcej.
Jęknął kolejny i oderwał wzrok od piersi unosząc go ku górze. Jeszcze raz raz spróbował niezdarnie się uwolnić z uścisku, mimochodem słuchając wyznań zapłakanej Neyali.
Zdołał jakimś cudem poluzować jej uścisk. Chyba nawet tego nie zauważyła nadal płacząc i wyznając mu rzeczy których nie śmiał nawet się spodziewać.
- Neyala? - Spytał cicho, ledwo słyszalnie prawie. - Co ty tu robisz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Śro 12:34, 18 Lis 2009    Temat postu:

Neyala zamarła. Urwała w pół słowa, zesztywniała, zamieniła się w kamień nie wróżący zbyt prędkiego poruszenia. Uświadomienie sobie co właśnie wygadywała przez ostatnie parę minut potrwało chwilę. Nieważnym było czy to duch, czy żywy Pan. Słyszał ewidentnie to wszystko, wysłuchał sobie jej najgłębiej skrywanych tajemnic, które ona sama, nie bacząc na to co robi, poruszona własnymi wymysłami, wypowiedziała. Pal już licho obściskiwanie właściciela - na to jeszcze powody znaleźć by można. Ale te słowa, te straszne słowa...
Co z nią teraz będzie...?
Rozluźniła wreszcie uścisk, odsunęła się nieco ruchem tak powolnym i mechanicznym, jakby jakimś robotem była (i tylko zgrzytu metalowych stawów zabrakło). Szurnęła tyłkiem po wilgotnej podłodze, odsunęła się od Caridana nie patrząc nawet na niego (o tyle fortunnie, że był zupełnie nagi, a skoro już przestała myśleć o nim jako o duchu, to spojrzenie takie mogło tylko sytuację pogorszyć). Podkuliła nogi, oplotła je rękoma i wcisnęła między głowę między kolana.
Pociągnęła cicho nosem, ale nie miała nawet sił dalej chlipać.
Wolała nie myśleć co Pan teraz o niej sądzi.
Tak bardzo by chciała, by siostrzyczka była obok...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Śro 12:54, 18 Lis 2009    Temat postu:

Przyglądał się Neyali nad wyraz zmartwiony. Nie rozumiał tych zmian w jej zachowaniu. Przed chwila... a teraz... Pokręcił głową co zaowocowało ponownym bólem. Do tego zauważył ze nadal jest nagi, z jękiem wstał chwiejnie i podszedł do kupki z ubraniami. Szybko, choć mało sprawnie, naciągnął spodnie starając się nie spuszczać z niej wzroku, bojąc się ze znów ucieknie.
Zastanawiał się co zrobić by jeszcze bardziej jej nie wystraszyć, bo chyba się bala?
- Dziękuje Neyalo... - powiedział cicho i postarał się uśmiechnąć. Po czym ruszył chwiejnie, przytrzymując się ściany, w kierunku swojej komnaty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Caridan dnia Śro 12:54, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Śro 14:27, 18 Lis 2009    Temat postu:

Uciekłaby pewnie...
... jednak nie mogła tego zrobić. Pan zakazał jej przecież odchodzić. A skoro już narobiła sobie i Jemu problemu, musi być silna. Musi to wszystko naprawić.

Zerwała się z miejsca, poczłapała szybkim krokiem za Caridanem i, zanim zdążył wyjść, objęła od tyłu jego rękę, bezwiednie przyciskając do swoich piersi.
- Proszę nie iść... Tam jest jeszcze wielki bałagan... - wydukała nie unosząc wzroku. - I... proszę wybaczyć problemy, które sprawiam. Nie panuję czasami nad swoją wyobraźnią...
Pociągnęła go delikatnie wciąż starając się nie patrzeć. Usadziła ostrożnie na skraju sadzawki i pomacała go po głowie. Niestety guz był spory. Ukłoniła się więc tylko i wybiegła z pomieszczenia, napotykając po drodze strażnika, który w bojowej pozie, zwabiony demonimi wrzaskami, przemierzał od paru minut ciemne korytarze. Wyjaśnianie co zaszło było ponad jej siły... Wybłagała więc tylko niewielki bukłak na wodę i, poradziwszy sobie jakoś z ciężkimi drzwiami do jaskini, znalazła się nad brzegiem morza. Morska woda była chyba jedyną zimną rzeczą w okolicy, toteż wypełniła naczynie mocząc je przy okazji dość długo (i wymrażając sobie solidnie dłonie) tak, by całe chłodne się stało. Wróciła biegiem do Pana powstrzymując po drodze napad płaczu. Wbrew jego protestom jęła przykładać na zmianę swoje lodowate dłonie i zimny bukłak do guza. To chyba najlepsze, co mogła w tej chwili zrobić. Skupić się na niezbędnych czynnościach, spróbować odsunąć w niepamięć zarówno to, jak własną bujną wyobraźnią spowodowała wypadek, jak i jej własną reakcję na niego. Może wtedy wszystko będzie znowu dobrze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Czw 9:10, 19 Lis 2009    Temat postu:

Problemy... żeby ona w końcu zrozumiała że nie sprawia żadnych problemów. Spoglądał na Neyale nie zwracając praktycznie uwagi ni na ból głowy. Ból był mało istotną rzeczą, Tyle się dowiedzieć dzięki upadkowi, uśmiechnął się mimowolnie. Nie wiedział wcześniej ze tak silne emocje Nią targają, i musiał sam przed sobą przyznać że mu to się podobało. Podobało to mało powiedziane.
Westchnął z uśmiechem i złapał zimne dłonie Neyali i je ucałował.
- Prze zemnie się przeziębisz... - Złapał mocniej jej dłonie i zaczął je rozcierać i chuchać na nie. - Do tego... nigdy jeszcze mi nie sprawiłaś kłopotu, więc nie masz za co przepraszać. Nikt tak chyba mną się nie przejmował jeszcze jak Ty...
Puścił jej rozgrzane nieco ręce i dotknął guza. Syknął cicho. Był paskudny, będzie potem wyglądał jakby dostał młotem prosto w czoło. Mimo to nie przestał się uśmiechać.
- Nie chcę też byś się przemęczała... bo widzę ze nadal oprócz straży i nas nie ma tu nikogo... - Uśmiechnął się jeszcze cieplej do Neyali - Więc proszę Cię. Zatrudnij pomoc. Jeśli się upierasz to moje komnaty sprzątasz tylko Ty... ale nie musisz sama całej jaskini.
Potarł się ponownie po guzie marszcząc brwi. Miał coś jej powiedzieć jeno nie pamiętał z tego wszystkiego co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Czw 10:36, 19 Lis 2009    Temat postu:

Oczywiście, że się przejmowała. Przecież jest jej właścicielem. Bez niego znowu będzie sama, bez domu. Nawet siostrzyczki już przy niej nie ma... a Neyala sama sobie na to zasłużyła. A teraz, tutaj, znowu wszystko psuje.
Zastanawiała się czasami, czy ci wszyscy bogowie są naprawdę aż tak ważni. Przecież nią, małą i głupią służącą, i tak żaden się nie przejmie. Ona za to za jedną w życiu próbę zrobienia czegoś innego, niż jej nakazano, musiała uciec od domu, od rodziny... Dlatego teraz wie, że musi być posłuszna. Znalazła drugi dom i nigdy, przenigdy nie chce go stracić. Musi być silniejsza, musi opanować swoje głupie pomysły, niepotrzebne uczucia i próżne chęci. Pan Caridan każe zatrudnić pomoc - tak się zatem stanie. Zrobi dla niego wszystko...
... ale nigdy nie była dobra w trzymaniu się własnych postanowień. No... przynajmniej nie tylu na raz i nie tak mocnych. Dlatego teraz, jak zresztą zwykle bywało, odpłynęły z niej siły wszelkie (w czym troskliwa pieszczota zaserwowana przez Caridana pomogła wydatnie), opadło zaangażowanie, z którym przemywała rezultat swojej nieobliczalności. Wezbrany na nowo potok łez wylał się zza skromnej tamy, jaką stanowiły powieki. Neyala stała obok półnagiego wciąż Pana, skulona, przytulająca do piersi (powody nieznane i prawdopodobnie niewyjaśnialne) ciepły już bukłak z wodą, trzęsąca się cała i chlipiąca rozpaczliwie i rozdzierająco.
Tym razem już przynajmniej bez ryków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caridan
Kocurek



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ambermist

PostWysłany: Czw 11:02, 19 Lis 2009    Temat postu:

Otarł delikatnie łzy Neyali. I cichym i miękkim głosem powiedział:
- Już... spokojnie... Ciii.... - Przez chwile miał ochotę ją aż przytulić, ale sie bał jeszcze gorszej reakcji.
Taka zapłakana i... W tym momencie go olśniło. Wygląd Neyali bardzo mu kogoś przypominał. Identycznie wyglądała ta w Dion... o to miał jej zapytać!
- Neyalo? Powiedz mi... czy twoja Siostra wygląda prawie jak ty? - Przerwał na moment i odebrał nadal ściskany przez mroczną bukłak - Bo widziałem idealnie taką samą śliczna mroczna jak ty... w Dion. Mówiła ze ma na imię Aeiari. Szuka Cię...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neyala
Wilczek



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Mrocznych Elfów

PostWysłany: Czw 11:21, 19 Lis 2009    Temat postu:

Coś chyba wybuchło w jej głowie.
A jednak...
W połowie słyszanego pytania przestała płakać, aż wreszcie jej twarz rozświetlił szeroki, oblany łzami (co skutecznie wzmagało efekt), niedowierzający uśmiech. Byłaby na Caridana skoczyła, ale z konieczności ograniczyła się do nieco gwałtownego przylgnięcia do jego piersi i wpatrzenia mu w oczy. Czym zresztą zupełnie się nie przejęła.
- Pan nie żartuje, prawda? Oczywiście, że to ona! Jesteśmy bliźniaczkami! Wyglądamy identycznie! Ale ona jest ładniejsza ode mnie! Naprawdę ją Pan spotkał? Jak się czuje? Co robi? Przyjdzie tu? Gdzie mogę ją spotkać? Pozwoli mi pan, prawda? Na pewno jest zmęczona! Muszę ją zobaczyć...!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wilcza Rodzina Strona Główna -> Korytarz Komnat Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin